W pierwszej kolejności postanowiłam wypróbować płukankę z korzenia prawoślazu.
Sam korzeń prawoślazu wygląda tak:
Przygotowanie płukanki
Moje proporcje to duża, kopiasta łyżka posiekanego korzenia prawoślazu na pół litra wody. Prawoślaz zalewałam dopiero co przegotowaną wodą i zostawiałam pod przykryciem do zaparzenia i wystygnięcia. Gotowa płukanka ma kolor słomkowożółty.
Aplikacja...
Używałam jej po spłukaniu maski/ odżywki. Polewałam nią skórę głowy i włosy nad miednicą, potem zbierałam płukankę z miednicy i polewałam włosy ponownie. I tak kilka razy. Płukanki nie spłukiwałam. Po płukance nakładałam ewentualnie jedwab do włosów, wcierałam wcierkę, prawie za każdym razem stylizowałam włosy żelem.
...i działanie płukanki.
Płukanka działa bardzo delikatnie i nie ma szans na zaobserwowanie spektakularnych efektów, przynajmniej nie po jednorazowym użyciu. Jeśli chcemy nawilżyć włosy, jest mnóstwo innych środków które zadziałają dużo lepiej - odżywki, czy też żel lniany jeśli koniecznie chcemy coś ziołowego.U mnie płukanka bardzo delikatnie nawilżała i wygładzała włosy, jednak efekt był tak subtelny, że spokojnie obyłabym się bez niej. Wygładzone włosy również bardzo ładnie błyszczały, jednak moje włosy i tak pięknie lśnią, więc tutaj również płukanka nie mogła się specjalnie wykazać.
Zupełnie inaczej sprawa się miała ze skórą głowy, którą polewałam płukanką bardzo dokładnie. Włosy przetłuszczały się odrobinę wolniej, jednak różnica była widoczna. Sądzę że płukanka po prostu nawilżyła mi skalp i w ten sposób przetłuszczanie zostało ograniczone.
Zostając przy skalpie, płukanka działała również na moje włosy u nasady - były bardziej puszyste, ale nie spuszone, i ładnie odbite od skóry głowy. W połączeniu z wolniejszym przetłuszczaniem otrzymywałam całkiem przyjemny efekt.
Próbowałam także myć włosy szamponem rozpuszczonym w płukance. Była to jednorazowa próba, niestety nieudana. Szampon pienił się wyraźnie słabiej i w efekcie włosy zostały niedomyte. Nie mam jednak pewności czy to wina płukanki - włosy były wcześniej naolejowane co z pewnością miało wpływ. Planowałam sprawdzić eksperymentalnie czy rzeczywiście szampon rozcieńczony płukanką z prawoślazu ( zamiast wodą) będzie pienił się słabiej, jednak niezbędna do tego doświadczenia pompka robiąca pianę zaginęła gdzieś bez śladu. Mam jeszcze odrobinę prawoślazu, w sam raz na jedną płukankę, więc być może uda mi się ten eksperyment przeprowadzić, udokumentować wyniki i wstawić je tutaj.
Mam już jedno opakowanie zielska mniej, i raczej nieprędko do prawoślazu wrócę. A to dlatego, ze mam jeszcze mnóstwo innych ziół do przetestowania. Może mycie mydlnicą, może kolejna nawilżająca płukanka ( z lukrecji, która dodatkowo przyspiesza porost) albo prostująca włosy płukanka z szałwii? Jeszcze nie wiem, chociaż ta szałwia obecnie kusi mnie najbardziej.
_____
I jeszcze krótka informacja - Fellogen organizuje rozdanie z świetnymi nagrodami - zapraszam wszystkich chętnych do udziału =) ( tak naprawdę to nie zgłaszajcie się, będę miała większe szanse na wygraną =D)
Proszę klikać w baner =) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na komentarze zawsze odpowiadam na tym blogu, nie na Waszych - nie dam rady śledzić takiej korespondencji.
Proszę nie zostawiać komentarzy reklamujących Wasze blogi. I tak zaglądam na bloga każdego komentatora, a komentarze z taką formą reklamy będą usuwane.