Ave wszystkim po długiej nieobecności =) Mam nadzieję że teraz co jakiś czas uda mi się wyprodukować notkę pomimo braku komputera i internetu w domu. I tak dużo większą przeszkoda będzie ( jak zwykle) moje lenistwo.
Jako że aktualizacji długości na początku lipca nie było, w tym miesiącu będzie aktualizacja podwójna.
Przyrost w czerwcu - 0,6 cm...
Przyrost w lipcu - dużo lepszy, bo z pomiarów wychodzi mi prawie 2 cm =). Albo zmierzyłam włosy źle teraz, albo przedtem, w czerwcu. Mierzenie włosów jest zawsze dla mnie sporym problemem, niestety... Ale ostatecznie moje włosy mają ok 67,5 cm długości.
Czerwiec, jak widać zresztą, był kiepskim miesiącem jeśli chodzi o przyrost. Jest w tym sporo mojej winy, ponieważ bardzo zaniedbałam suplementację i wcierki. O ile na początku miesiąca co drugi - trzeci dzień piłam drożdże i skrzypokrzywę, tak później przestałam to robić w ogóle. Nie wcierałam też niczego, zniechęciłam się do wody brzozowej której zdawało się w ogóle nie ubywać. Mam stąd cenną lekcję na przyszłość aby nie kupować produktów w wielkich opakowaniach, jeśli nie wiem czy będę zadowolona z ich działania, jeśli nie testowałam ich wcześniej.
W lipcu powoli wracałam do suplementacji i wcierkowania, ale nie ma mowy o takiej regularności jak w kwietniu i maju (KLIK - widzicie tą karteczkę? =)). Swoją drogą zamierzam do tej karteczki wrócić, bo takie codzienne "odhaczanie" czegoś najbardziej mi pomaga w zachowaniu regularności.
Od tej pory zamierzam robić zdjęcia włosów w koszulce z tekstem "Hit the lights" Metallicy - sądzę że kolejne linijki tekstu będą dobrymi oznaczeniami długości włosów. Muszę tyko zadbać o to żeby koszulka była dobrze wygładzona - tutaj dół się nieco pomarszczył, ale ta część która ma kontakt z włosami jest wygładzona tak jak trzeba.
Na zdjęciu nie ma wstążki zaznaczającej miejsce gdzie kończy się zapięcie stanika. Obecne włosy są albo już delikatnie za, albo na granicy, zależy jak się ustawię. Najdłuższa część mokrych włosów wystaje już poza zapięcie ( moje włosy są obcięte w półokrąg, więc boki są odrobinę krótsze). Na razie jeszcze nie przenoszę wstążki na talię, poczekam aż włosy podrosną na tyle aby już zdecydowanie sięgały poza zapięcie, i wtedy kolejnym celem będzie wcięcie w talii. Czyli, jak dla mnie, już dość konkretna długość.
Jeśli chodzi o długość, po kilkunastu długich sesjach w lustrze spędzonych na oglądaniu się z każdej strony w rozpuszczonych włosach stwierdziłam, że moje włosy można już uznać z długie. Nie bardzo długie, nie wyjątkowo długie - ale na pewno nie są już krótkie, a i kategoria "średnie" kończy się dla mnie wraz z łopatkami i zapięciem od stanika właśnie.
Moim głównym celem w sierpniu będzie powrót do suplementacji i walki o przyrost. Chcę także regularnie zapisywać obserwacje dotyczące moich włosów po każdym myciu - tak żeby wreszcie móc wyciągać jakie wnioski z mojej pielęgnacji.
Trzymajcie za mnie kciuki, i do przeczytania wkrótce =)
No ale na końcach to masz nieziemski skręt!!! :) Piekne i zdrowe włosy :)
OdpowiedzUsuńTo od koczka. W ogóle zapomniałam napisać, ze włosy były wcześniej noszone w koczku a przed zdjęciem maltretowane szczotką na sucho.
Usuńhmm.. u mnie po koczku to by były tylko krzywozłamane z lekka falą :D
OdpowiedzUsuńTy masz tam spręzynki :))
Udanego hodowania!
Piękne loczki :)
OdpowiedzUsuń