Tematyką bloga ma być pielęgnacja moich włosów oraz ich zapuszczanie. Blog mam mi służyć głównie jako miejsce zapisywania różnych spostrzeżeń, obserwacji związanych z pielęgnacją włosów, a także jako źródło informacji dla osób zainteresowanych tematem.

piątek, 27 grudnia 2013

Cassia Henne Natur - podejście drugie.

Pół opakowania owej henny zużyłam w czerwcu, drugie pół przygotowałam sobie w Boże Narodzenie. I to się nazywają fajne święta =).



            Przygotowanie           

Cassia zalana tym razem samą wodą tuż po pasterce, stała ok 6-7 h w pobliżu kaloryfera. Nie było jej zbyt gorąco, nie parowała, nie podsuszyła się nawet. Rano dolałam jeszcze trochę wody i wymieszałam cassię ponownie, tym razem mikserem. Otrzymana konsystencja była lejąca, ale nie wodnista - trzymała się dobrze na włosach i pół opakowania ( 45 g) cassi spokojnie wystarczyło na pokrycie całych włosów i skóry głowy.


            Aplikacja           
Włosy wymyłam szamponem Barwa naturalna agrestowym. Jest to siarczanowy mocno oczyszczający włosy szampon który można kupić w każdym kiosku czy GSie za 3 zł ( mój kosztował 2,70). Używam go raz na ruski miesiąc albo jeszcze rzadziej - zazwyczaj na takie właśnie okazje jak cassia, poza tym moje włosy nie potrzebują aż tak mocnego oczyszczania. Bardzo lubię ten szampon za to że ma ładny kolor, piękny mocny ( lekko chemiczny) zapach i bardzo dobrze się pieni.
Po myciu nie suszyłam włosów tak jak ostatnio tylko nałożyłam papkę na mokre włosy osuszone tylko ręcznikiem. Włosy nad karkiem wysmarował mi chłopak.  Później nałożył mi też siatkę jednorazową i zakleił ją z tyłu taśmą, żeby się dobrze trzymała. Na to stary ręcznik, naprawdę stary, żeby nie było szkody kiedy się ufarbuje tak jak poprzedni, i siadamy oglądać Elfen Lied.
5 odcinków później spłukałam bardzo dokładnie to co miałam na głowie i nałożyłam dużą ilość maski Alterra Aloes i Granat. Po 30 minutach ( jeszcze jeden odcinek) spłukałam maskę. Po aplikacji tej maski już przy spłukiwaniu moje włosy stają się gładkie i śliskie, dzięki temu udało mi się bardzo dokładnie wypłukać całą cassię. Później na włosy już nic nie nakładałam, rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone do wyschnięcia.


            Efekty           

Włosy przy schnięciu były lekko spuszone i suche, ale tak jest u mnie zawsze. Po całkowitym wyschnięciu wygładziły się i ułożyły. Poprawił się ich skręt, ostatnimi czasy nawet po porządnej stylizacji tak nie falowały. Nabrały także objętości - głównie wizualnie bo warkocz jaki był, taki jest, nie przytył ani odrobinkę.W dotyku były gładziutkie, ale jednocześnie sztywniejsze i bardziej elastyczne. Nie lubię efektu miękkich włosów, u mnie nie jest on wskazany bo włosy same z siebie są miękkie i delikatne. Włosy po zapleceniu w warkocz pofalowały się mocniej niż zwykle.
Jest też widoczna różnica w kolorze - włosy są jaśniejsze! Nie musiałam się doszukiwać różnicy w kolorze tak jak ostatnio, i kombinować że "może jak podrosną to zauważę, ze odrost jest ciemniejszy". Po prostu spojrzałam w lustro gdy włosy już były suche i stwierdziłam że są jaśniejsze. Różnicę zauważył tez mój chłopak, i to sam z siebie! Oczywiście włosy nie są rozjaśnione jak po farbie, różnica raczej polega na pojawieniu się słonecznych, ciepłych refleksów. Taki efekt bardzo mi się podoba, tym bardziej ze teraz moje włosy rosną ciemniejsze od reszty i w bardziej szarym, chłodnym odcieniu.


           Porównanie           

Efekty poprzedniej zabawy z cassią nie były aż tak zadowalające - tym razem wprowadziłam kilka modyfikacji i jestem bardzo zadowolona:
-Użyłam po prostu wody, nie zakwaszałam mieszanki kwaskiem cytrynowym, odstawiłam ją też na krócej ( 6 h zamiast 12).
- Nie suszyłam włosów przed aplikacją, jedynie odsączyłam je ręcznikiem.
- Zrobiłam nieco rzadszą miksturę niż ostatnio i znalazłam pomocnika, dzięki czemu przygotowana porcja wystarczyła mi na całe włosy i nałożyłam ją równomiernie.
- Uniknęłam splamienia ręcznika.
- Nałożyłam na włosy i na skalp maskę dzięki której wypłukałam z włosów całą cassię już przy pierwszym myciu. Nie zostawiałam włosów samym sobie po zabiegu, tylko je od razu porządnie nawilżyłam.
Teraz faktycznie widzę dobroczynny wpływ cassi na stan i kolor moich włosów. Po powrocie do Łodzi zamierzam sobie zamówić 3 opakowania tej cassi i nakładać ją częściej niż do tej pory - postaram się raz na miesiąc.

niedziela, 1 grudnia 2013

Miesięczna aktualizacja długości - Grudzień 2013

Dni są już krótkie, prawie przez cały czas jest ciemno i ciężko zrobić zdjęcie przyzwoitej jakości, szczególnie telefonem. W każdym razie coś zrobić się udało:
Szampon NS do wszystkich rodzajów włosów, maska Ziaja oliwkowa, jedwab Marion Natura Silk, żel Joanna mrożący ( tu akurat po stylizacji już nie ma śladu). Czerwona strzałka - grzywka w jej najkrótszym miejscu ( podwinięta).
Czerwona wstążka zaznaczająca miejsce już poniżej zapięcia stanika jest ledwie widoczna spod włosów. Następnym celem będzie wcięcie w talii, ale to pewnie dopiero w lutym.
Obecna długość włosów to 70 cm. Moim celem było 73 cm - czyli włosy już widocznie wystające poza zapięcie od stanika. Dlatego jeszcze nie przechodzę do kolejnego celu, poczekam jeszcze miesiąc albo dwa aż włosy dorosną do pożądanej długości. Niestety nie mam dokładnego pomiaru z początku listopada, więc nie jestem w stanie stwierdzić ile moje włosy urosły w tym miesiącu. I po raz kolejny obiecuję sobie, ze od teraz będę mierzyć włosy regularnie, co miesiąc ( i robić zdjęcie).

           Listopad           
Listopad minął mi na wcieraniu Jantaru przed myciem włosów - na ok 2 godziny przed, za to wewnętrznej suplementacji po prostu nie było - parę razy coś tam wypiłam i na tym koniec. Zajęłam się uzupełnianiem niedoboru żelaza, który zaskoczył mnie na początku miesiąca.  przyszłym tygodniu zbadam krew ponownie.
Za to w grudniu zamierzam nadrobić zaległości. Kupiłam wreszcie olejek Khadi stymulujący wzrost włosów, nad którego zakupem zastanawiałam się równe 2 lata =).

           Plany na grudzień           
* Wcieranie oleju Khadi w skalp na minimum 2 godziny przed każdym myciem
* Codzienny masaż skalpu
* Codzienna suplementacja skrzypokrzywą i drożdżami
* Wycinanie rozdwajających się końcówek
Planuję też kilka innych rzeczy ale nie wiem czy uda mi się je zrealizować, więc po prostu o nich nie piszę.
Pokładam duże nadzieje w nowym olejku, mam nadzieję że w styczniowej aktualizacji będę miała się czym pochwalić.