Tematyką bloga ma być pielęgnacja moich włosów oraz ich zapuszczanie. Blog mam mi służyć głównie jako miejsce zapisywania różnych spostrzeżeń, obserwacji związanych z pielęgnacją włosów, a także jako źródło informacji dla osób zainteresowanych tematem.

wtorek, 4 czerwca 2013

Cassia Henne Natur - pierwsze wrażenia z pierwszego podejścia.

Pierwszą wypróbowaną przeze mnie cassią była cassia firmy Khadi. Starczyła mi na dwa użycia co nie pozwoliło mi określić jej działania na moje włosy. Cena nie zachęcała do dalszych eksperymentów, szczególnie jeśliby dodać do niej koszty wysyłki. I tak, po długich poszukiwaniach tańszej cassi natrafiłam na tą francuskiej firmy Henne Natur, tańszą o mniej więcej 10 zł ( a i wysyłka wychodzi taniej). Po skończeniu badań nad stylizatorami mogłam ( po krótkiej przerwie) przystąpić do eksperymentu z cassią.
Zdjęcie z aukcji, na której kupiłam moją cassię.


O hennie ( i o cassi też, bo cassia z henną ma sporo wspólnego) można przeczytać tutaj i tutaj też.

Przygotowanie cassi
Co prawda cassia nie wymaga zakwaszania ani odstawiania na jakiś czas aby barwnik się rozwinął i dojrzał, ale nikt też tego nie odradza. Ja wymieszałam połowę opakowania z kwaskiem cytrynowym na dość rzadką papkę i odstawiłam na 12 godzin. Po dwunastu godzinach przypomniałam sobie, że miejsce dojrzewania cassi miało być ciepłe - a ja wybrałam miejsce takie sobie, ani ciepłe, ani zimne.
Liczyłam na uwolnienie się większych ilości żółtego barwnika który miałby szansę na wbudowanie się we włosy i tym samym delikatne ich pogrubienie i rozjaśnienie.

Aplikacja, trzymanie i zmywanie
Cassię nakładałam na świeżo umyte włosy. Powinny być też suche, ale nie miałam czasu aby pozwolić włosom na naturalne wyschnięcie. Podsuszyłam je suszarką i zaczęłam nakładać cassię na wilgotne włosy.
Mikstura pieczołowicie przygotowywana, mieszana, i dojrzewająca przez pieprzone 12 godzin starczyła mi na połowę włosów.
Spłukiwać czy domieszać więcej cassi? Już miałam pakować głowę do wanny i spłukać to wszystko, niech płynie w cholerę. Ale wysiliłam się i przygotowałam  jeszcze trochę mikstury na resztę włosów.
Mikstura nakładała się całkiem znośnie, nie spływała z włosów, ale trzeba się było trochę namęczyć żeby nałożyć ją równomiernie wszędzie gdzie trzeba, i przy okazji nie mieć jej wszędzie gdzie nie trzeba ( później musiałam wyprać mój stanik...). Następnym razem poproszę kogoś o pomoc.
Na włosy nałożyłam foliowy czepek, owinęłam brzegi bandażem a na całości zrobiłam jeszcze turban z ręcznika. I tak zasnęłam.
Po trzech godzinach nastąpiło przebudzenie - równie dobrze mogłam spać tak całą noc bo nie nastawiłam budzika. Spłukiwanie cassi najlepiej przeprowadzić w wannie z wodą - zanurza się wszystkie włosy i miesza nimi w wodzie. Ja byłam na to zbyt senna więc przeprowadziłam ten zabieg w miednicy z wodą, którą wymieniałam kilkakrotnie. Po raz drugi włosy zostały podsuszone suszarką. Zaplotłam wilgotne włosy w warkocz i poszłam spać.

Włosy zaraz po aplikacji
Następnego dnia po cassi włosy były sztywniejsze niż zwykle, ale przy moich zazwyczaj mięciutkich włosach było to fajne uczucie. Warkocz z takich sztywnych włosów był nieco grubszy. Nie były w ogóle przesuszone, nawet na końcówkach. Kolejnego dnia je rozczesałam, i nagle zrobiły się bardzo suche. Z taką suchą miotełką spędziłam cały dzień aż do kolejnego mycia. Nie zauważyłam żadnego rozjaśnienia, na włosach został cassiowy zapach. Cassia z włosów wypłukała się dobrze, za to zostało jej sporo na skalpie.

Włosy trochę później - po pierwszym myciu
Postawiłam na mocne nawilżanie - nałożyłam na ok 30 min emulsję Gloria z dodatkiem panthenolu z półproduktów. Pominęłam stylizację. Włosy były bardzo nawilżone, śliskie, ale też spuszone trochę bardziej niż zwykle.

I jeszcze trochę później - po trzech kolejnych myciach
Przy kolejnych myciach nakładałam stale maskę biovax latte.
Warkocz już stracił swoją grubość - może włosy nabrały troszkę ciała, ale jeśli już to naprawdę niewiele, nie na tyle żeby efekt był widoczny.
Dalej nie widać zmiany koloru włosów - może jej jeszcze nie zauważam. Przy cassi khadi widoczne było delikatne rozjaśnienie, miałam nawet odrost - wyglądał jakby moje włosy były przetłuszczone u nasady bo różnica kolorów była zbyt mała żeby odrost odznaczał się równą linią.
Zapach cassi po 2 myciu stał się wyczuwalny tylko na mokrych włosach - po khadi trzymał się na pewno dłużej, nawet do 2 tygodni. Niestety nie pamiętam dokładnie ile.
Włosy puszą się trochę bardziej, ale może to być wina zmiany maski do włosów i pogody - za oknem cały czas jest mokro.
Najbardziej widoczna jest zmiana mojego skrętu - włosy kręcą się mocniej niż przed nałożeniem cassi! Szczególnie widać to na spodniej warstwie włosów która zazwyczaj była prawie prosta a teraz pojawiają się delikatne rulony na końcach włosów. Ale biorę pod uwagę fakt, że zazwyczaj w mojej pielęgnacji nie ma żadnych protein które wzmacniają skręt. Może się więc okazać, że włosy wcale nie cieszą się konkretnie z cassi, ale z tego, że wreszcie dostały jakiekolwiek proteiny. Zdjęcie włosów z mocniejszym skrętem będzie można zobaczyć w aktualizacji długości.

I na zakończenie...
Dwa dni temu mama przyniosła mi ręcznik, z którego zrobiłam turban. Ubrudził się trochę cassią wyciekającą spod czepka, ale zupełnie się tym nie przejęłam bo przecież cassia nie farbuje, więc ręcznikowi przecież nic nie będzie. Okazało się, że po wypraniu zostały na nim ciemne plamy.

6 komentarzy:

  1. Czekałam na ten tekst! Powiadasz, że Henne Natur warto wypróbować?

    Też eksperymentowałam z cassią, ale... to chyba najdziwniejszy eksperyment w moim życiu. Nigdy tyle nie kombinowałam z jednym ziołem... Musze w końcu o tym napisać, tylko ciągle niczego nie jestem pewna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto. Ja będę eksperymentować dalej, bo po jednokrotnym użyciu żadnej opinii o tej cassi nie jestem w stanie sobie wyrobić.

      Napisz. Nie musisz od razu pisać wszystkiego pewnikami, po prostu napisz jak to u Ciebie wyglądało i jakie były Twoje wrażenia. I zawsze lepiej zapisywać takie rzeczy od razu bo potem zapomnisz.

      Usuń
  2. Tak jest. Cassia HN farbuje wszystko, czego dotknie i to szybko. Dowód na to, że cassia cassii nierówna. Niby jeden składnik a jednak...
    Mówiłam Ci już, że masz świetne tło? :) Uwielbiam takie motywy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tego farbowania zupełnie nie spodziewałam, bo niby co w tej cassi ma farbować? Robiłam próby na skórze i na pasemku włosów i żadnego barwienia nie zauważyłam. Jak zobaczyłam zafarbowany ręcznik to mnie po prostu zatkało.

      Nie mówiłaś. Znalazłam je w grafice google, wystarczy wpisać "pattern". Na DA jest ich jeszcze więcej, tam to już można zgłupnąć.

      Usuń
  3. Ja jestem już od dłuższego czau zainteresowana ta henną, bo Cassia sie u mnie sprawdza wyjątkowo dobrze, ale rzeczywiście cena jest wysoka, dlatego najlepiej kupować przy zakupach zbiorczych albo hurtem :)
    Na tą na pewno się skuszę, jak tylko wykończę moje zapasy Cassii. Jestem bardzo ciekawa, jak zadziała na moje włosy.
    A co do ubrudzenia ręcznika- ja miałam to samo z Cassią- należy wyprać kilkakrotnie i powinno zniknąć, jesli działają na tej samej zasadzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najchętniej kupiłabym khadi stacjonarnie, bo nie mam ochoty na kilka opakować tak drogiej cassi. Kiedyś i tak do niej wrócę, ale to będzie raczej jednorazowy zakup.

      Usuń

Na komentarze zawsze odpowiadam na tym blogu, nie na Waszych - nie dam rady śledzić takiej korespondencji.
Proszę nie zostawiać komentarzy reklamujących Wasze blogi. I tak zaglądam na bloga każdego komentatora, a komentarze z taką formą reklamy będą usuwane.