Co zrobiłam?
Wieczorem wtarłam w skalp około 3 ml olejku stymulującego wzrost włosów Khadi, włosy zaplotłam w warkocz a na końcówki nałożyłam olejek regenerujący którego odlewkę dostałam od Henri.
Rano umyłam włosy rozcieńczonym szamponem Babci Agafii na brzozowym propolisie - robię jego roztwór z wodą o stężeniu około 40%. Nie zwracałam uwagi na różnice między stanem włosów po umyciu szamponem stężonym a rozcieńczonym. Rozcieńczam go po prosu dla wygody i oszczędności.
Od ucha w dół nałożyłam drożdżową maskę, również od Babci Agafii, i trzymałam ją na włosach ok 10 minut. Nałożyłam jej też odrobinę na grzywkę i na wierzchnią warstwę włosów na głowie. Ta maska jest u mnie nowością, dostałam jej niepełne opakowanie w ramach wymiany ( ostatnio mój ulubiony sposób pozyskiwania nowych mazideł do testów). Po 3 użyciach nie mam jeszcze o niej wyrobionego zdania.
Stylizacja włosów
Po spłukaniu maski włosy osuszyłam i przystąpiłam do ich stylizacji w fale.Włosy dokładnie rozczesałam grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami. Grzywkę wysuszyłam na dużej okrągłej szczotce - zawsze robię to kiedy grzywka jest jeszcze mocno mokra gdyż wtedy mogę ją całkiem ładnie ułożyć. A jeśli zdąży wcześniej podeschnąć to już wszystko stracone - muszę ją ponownie zmoczyć bo już nie mam większych szans na ładne ułożenie i wygładzenie jej.
Czas na żel - odrobinę żelu roztarłam na dłoniach i robiąc z palców "grabki" kilka razy przeczesałam nimi moje włosy od ucha w dół. Resztki żelu które mi zostały na dłoniach wytarłam we włosy przy samej głowie żeby spacyfikować baby hairs. Włosy podzielone już na pasma pougniatałam chwile w starą koszulkę po czym zawinęłam je w tą samą koszulkę na parę minut ( plunking, plopping - jak zwał tak zwał). W tym czasie przyrządziłam sobie śniadanie.
Po 10-15 minutach odwinęłam koszulkę z włosów i zajęłam się ich suszeniem. Podzieliłam je na 4 części i każdą część suszyłam przez kilka minut w dyfuzorze. Po 3 powtórzeniach moje włosy były już suche i... dziwnie powyginane. Po paru minutach nieco się rozprostowały i zaczęły wyglądać całkiem znośnie.
Poprawiłam jeszcze grzywkę prostownicą.
Efekty
Po lewej wierzchnia warstwa, po prawej spodnia - trochę słabiej poskręcana.
Oczywiście ta fryzura nie ma szans na przetrwanie nocy. Zniszczy ją zapleciony warkocz, a spanie w rozpuszczonych włosach nigdy nie kończyło się dla mnie dobrze. Dlatego prawie nigdy nie stylizuję już włosów - myję włosy wieczorem więc późniejsze układanie ich w fale jest bezcelowe. Zaś rano nie mam ani czasu, ani ochoty na zabawę z dyfuzorem.
Nawet jesli włosy są szorstkie, fale wyglądają fantastycznie! <3
OdpowiedzUsuńTeraz się trochę rozprostowały i ujednoliciły i wyglądają jeszcze lepiej.
UsuńKiedy będziesz odpowiadać na komentarze u siebie?
U mnie po suszeniu suszarką jest odwrotnie - z wierzchu mam włosy jakby nieco rozprostowane, a spodnia warstwa pozostaje kręcona. :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe!
piękne fale :) moje włosy lekko falują, ale nie mam tyle zaparcia, żeby się bawić w układanie takich ładnych loków ;)
OdpowiedzUsuńPiękne fale, zazdroszczę, bo sama mam proste badyle :)
OdpowiedzUsuńWłosy jak marzenie!
OdpowiedzUsuńA ten rysunek, to gdzie?! :-)
Heej :) Jejuu, widzę swoje włosy! Może jesteśmy włosowymi siostrami? i zazdroszcze gestosci bo z tego co widze, masz niesamowicie geste włosy!
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam też do siebie ;)!